aaa4 |
|
|
|
Dołączył: 07 Wrz 2018 |
Posty: 4 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie spotkal juz w dalszej drodze zadnego straznika i bezpiecznie przelazl przez mur okalajacy dom Capricorna. Poczul zapach macierzanki, tak silny, jak zdarza sie to tylko w upalne dni. Wszystko zdawalo sie wydawac won w te goraca noc, nawet pomidory i glowki salaty. Na grzadce tuz przed domem rosly trujace rosliny. Sroka hodowala je osobiscie. Niejeden przypadek smierci w wiosce pachnial oleandrem lub szalejem.
Okno pokoju, w ktorym spala Resa, bylo otwarte jak zwykle. Gdy Smolipaluch wydal odglos nasladujacy gniewny skrzek Gwina, jakas dlon pomachala mu i zaraz znikla. Oparl sie o krate i czekal. Niebo usiane bylo gwiazdami, zdawalo sie, ze nie ma miejsca dla nocy. "Na pewno czegos sie juz dowiedziala - myslal Smolipaluch - ale co bedzie, jak mi powie, ze Capricorn ukryl ksiazke w jednym z sejfow?".
Drzwi za krata otwarly sie. Za kazdym razem skrzypialy tak, jakby sie skarzyly, ze ktos je fatyguje po nocy. Smolipaluch odwrocil sie i ujrzal obca twarz. Byla to mloda dziewczyna, pietna-sto- moze szesnastoletnia. Miala pucolowate policzki dziecka.
-Gdzie jest Resa? - Smolipaluch zacisnal dlonie na pretach kraty. - Co z nia? Dziewczyna wydawala sie zdretwiala ze strachu. Gapila sie na jego blizny, jakby nigdy jeszcze nie
widziala pokiereszowanej twarzy.
-Czy to ona cie przyslala? - Smolipaluch mial ochote wyciagnac rece przez kraty i potrzasnac ta
mala glupia gesia. - No, powiedz wreszcie! Nie bede tak stal cala noc.
Przyszlo mu do glowy, ze nie powinien prosic Resy o pomoc. Powinien sam sie rozejrzec. Jak mogl ja narazac na tak wielkie niebezpieczenstwo?
-Zamkneli ja? Zacznij wreszcie mowic! - goraczkowal sie. |
|